Krystyna Krahelska

„Warszawskiej Syrenie dała swą twarz, powstańczej Warszawie oddała swe życie”

Nad Wisłą, na Wybrzeżu Kościuszkowskim, u wylotu Tamki, stoi ostatni pomnik, który postawiono w Warszawie przed II wojną światową. Jest to pomnik Syreny. Zawdzięczamy go Prezydentowi Warszawy Stefanowi Starzyńskiemu, który urodził się właśnie tu, na Powiślu i bardzo pragnął, żeby ta część miasta była piękna. Dlatego chciał zrealizować ideę „Frontem do Wisły”. Z jego polecenia rozpoczęto budowę Wisłostrady, bulwa-rów, porządkowanie skarpy i postawiono pomnik Syreny. Zaprojektowała i wykonała go znana rzeźbiarka, prof. ASP Ludwika Kraskowska-Nitschowa, a odlany został w Zakładzie Brązowniczym „Braci Łopieńskich”. Odsłonięcia dokonał Prezydent Stefan Starzyński 15 sierpnia 1939 r.

Kim była modelka i jakie były jej losy? — Zapytano kiedyś z pretensją w głosie: dlaczego do pomnika tak bardzo warszawskiego i ważnego jak Herb Warszawy rzeźbiarka wybrała studentkę Etnografii UW, urodzoną na dalekich kresach, na Polesiu? Postaram się uzasadnić, że swoim życiem Krystyna Krahelska zasłużyła na ten zaszczyt.

Prezydent Starzyński znał już wybitne prace tej rzeźbiarki i będąc w jej pracowni zachwycił się gipsowym  odlewem  dziewczęcej głowy: „jaka to typowa, polska uroda, pełna wdzięku, a jednocześnie słowiańskiego charakteru i siły”. Krystyna – wysoka, świetnie zbudowana, o zdecydowanie polskiej urodzie, jasnowłosa, zielonooka z twarzą o szlachetnych rysach, idealnie pasowała do wizji silnej, bohaterskiej Syreny, która miała być nie tylko wyobrażeniem herbu, ale też symbolem niezłomnej obronności miasta — zawsze, a tym bardziej w czasach zagrożenia, jak pod koniec lat trzydziestych.

Krystyna była znana wśród wielu przyjaciół i w środowisku studenckim,  pisała od 13 r. życia piękne wiersze i pięknie śpiewała – jak legendarna Syrena, miała silny głos, o ciekawej barwie i ogromnej skali. Przez całe lata zbierała pieśni ludowe polskie, białoruskie, rosyjskie, ukraińskie, które słyszała od dzieciństwa mieszkając w otoczeniu tych tradycji i kultur, i śpiewała je jak autentyczna wiejska dziewczyna, ale także i arie operowe. Występowała w radiu w Baranowiczach, Wilnie i Warszawie, też nagrywała je w studiach fonograficznych. Niestety nie przetrwały wojny. Śpiewała na spotkaniach w domu Ludwiki Nitschowej.

Pragnę powiedzieć kilka słów o Krystynie Krahelskiej w celu zrozumienia, jak rodzina, otoczenie i szkoła kształtowały charaktery, które sprawdzały się w chwilach próby, jaką była dla wielu chłopców i dziewcząt praca w konspiracji i tragiczny los wielu w okupacji i Powstaniu Warszawskim.
Słowa „Bóg, Honor, Ojczyzna” nie były pustymi frazesami lecz kierunkowskazem w życiu pomimo lęku, cierpienia i najwyższej ofiary jaką jest oddanie życia dla ratowania Ojczyzny i drugiego człowieka.

Krystyna urodziła się 24.03.1914 r. w Mazurkach koło Baranowicz, w woj. Nowogródzkim na Polesiu, ziemi, która szczyci się takimi wielkimi Polakami, jak Tadeusz Kościuszko, Julian Ursyn Niemcewicz, Karol Kniaziewicz, Jakub Jasiński, Romuald Traugutt, Adam Mickiewicz, Eliza Orzeszkowa, Tadeusz Rejtan i wielu innych.

Krystyna i jej młodszy brat Bohdan (Dan) – dzieci dr Janiny i inż. Jana Krahelskich wychowywali się wśród przyrody poleskiej, w wielce patriotycznej rodzinie o silnych tradycjach jako: wnuki Zesłańców Syberyjskich – po Powstaniu Styczniowym; bratanica i bratanek Wandy Krahelskiej-Filipowiczowej, która w 1906 r. dokonała zamachu bombowego na kata Warszawy Gieorgia Antonowicza Skałona, który okrutnie prześladował polskich patriotów; dzieci podpułkownika Jana, który jeszcze jako uczeń był wielokrotnie aresztowany za działalność patriotyczną, później walczył w I wojnie światowej i w 1920 r., w 1921 pracował jako zaufany patriota w Międzynarodowej Komisji Granicznej wytyczającej granice, przeprowadzającej repatriację jeńców, uchodźców i robotników, sprawy rozrachunkowe, wyróżnił się również jako starosta i wojewoda poleski, który dbał o polskość i rozwój tych zaniedbanych rolniczo, gospodarczo i kulturalnie ziem, w Warszawie pracował w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych jako wybitny fachowiec.
Dzieci od najmłodszych lat były wychowywane w przekonaniu, że mają obowiązki wobec swojej Ojczyzny. Zachował się kwit wydany przez Skarb Narodowy na fundusz ratowania Polski w 1920 r., na który mali Krahelscy wpłacili wszystkie swoje oszczędności.

Była wysportowana – jeździła konno, grała w tenisa, świetnie pływała, (uratowała topiącą się koleżankę), utalentowana muzycznie – śpiewała, grała na skrzypcach.

W Gimnazjum im. Romualda Traugutta w Brześciu Krystyna działała w drużynie harcerskiej. Z wielkim wzruszeniem złożyła przyrzeczenie:

Mam szczerą wolę całym życiem służyć Bogu i Ojczyźnie, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłuszną prawu harcerskiemu.

i tym zasadom była wierna przez całe życie, tak, jak wielu innych patriotów.
W harcerstwie zdobyła sprawność sanitariuszki. Opiekowała się małymi „Wilczkami” (zuchami). Krystyna czuła silną więź z miastem, w którym spędziła lata studiów, Warszawą. Nic więc dziwnego, że gdy Niemcy 1.09.1939 r. napadli na Polskę – Jej pierwszym odruchem była decyzja wyjazdu. Jedzie w bardzo trudnych warunkach z Mazurek (440 km!) do Warszawy, będąc przekonaną, że warszawiacy  będą bronić miasto, a ona się przyda. Dan był już zmobilizowany, jako młody lotnik, w Lidzie.

Już 4. września pomagała odgrzebywać zasypanych w zbombardowanych domach, kopała rowy przeciwczołgowe, udzielała podstawowej pomocy rannym, dźwigała ich do punktów szpitalnych. Na rozkaz płk. Umiastowskiego razem z tłumem zrozpaczonej młodzieży opuściła Warszawę. 2 dni po powrocie do Mazurek musiała uciekać z rodzicami przed brutalnie nacierającą Armią Radziecką. W listopadzie 1939 r. rodzina dotarła do Warszawy. W grudniu Krystyna złożyła przysięgę w Związku Walki Zbrojnej, później w AK, przyjęła pseudonim „Danuta”, aktywnie włączyła się w pracę konspiracyjną: pełniła niebezpieczną funkcję łączniczki i kurierki, przewoziła amunicję, broń, prasę, dokumenty, nie tylko na terenie Generalnej Gubernii, ale jeździła na Polesie.

Dotarła nawet do rodzinnych Mazurek, gdzie siedząc na ruinie swego domu, wyrażała ból śpiewając piosenki. Z radością powitali Ją ocaleni mieszkańcy. Nie bała się dekonspiracji, ponieważ chłopi ogromnie kochali i szanowali bardzo serdecznych Krahelskich. Zmieniała miejsce zamieszkania: Piesza Wola, Puławy, Włodawa. Tu przez rok zajmowała się w szpitalu ojcem skatowanym za niewydanie zakopanej broni bandzie w Pieszej Woli. Współpracowała z terenowymi organizacjami AK, nocami udzielała pomocy rannym partyzantom w lasach, Żydom, którzy uciekli z obozu koncentracyjnego w Sobiborze, szkoliła młodsze koleżanki do służby sanitarnej.

Ciągle też powracała do Warszawy, ponieważ prawdopodobnie była kurierką Komendy Głównej AK. Mieszkała pod różnymi adresami, dorywczo pracowała w szpitalu, opiekowała się cichociemnymi w domu przy ul. Filtrowej. Nie zrażały Jej bardzo trudne warunki życia, martwiła się ciągle o rodziców, oraz o ukochanego brata, lotnika i swego lubego Stacha, także lotnika, walczących o Anglię.

W czasie okupacji, napisała słowa i melodie do czterech piosenek wojennych, które były przekazywane anonimowo i krążyły pod różnymi tytułami: „Smutna rzeka”, lub „Kołysanka o zakopanej broni”, także piosenka na melodię ludową „Kujawiak” lub „Kujawiak konspiracyjny” lub „Kujawiaczek konspiracyjny” oraz „W Afryce czy w Europie”. Chłopcy z konspiracyjnej harcerskiej organizacji bojowej „Baszta” – chcieli mieć własną piosenkę bojową, o którą poprosił w grudniu 1942 r. Krystynę ich dowódca – Ludwik Berger. Napisała wtedy marsz „Hej chłopcy, bagnet na broń!”. W połowie lutego 1943 r. przy ul. Czarnieckiego 39/41 na Żoliborzu, w domu Bergera, na konspiracyjne spotkanie Krystyna i Janka Krassowska przygotowały krótki koncert pieśni patriotycznych zakończony piosenkami Krystyny i nauką nowej bojowej piosenki „Baszty”. Wszyscy powtarzali, aż nauczyli się jej na pamięć – słów i melodii, gdyż tekst pisany mógł być zagrożeniem życia dla posiadającego. Ale słowa były tak im bliskie, że szybko zostały zapamiętane, melodia łatwo wpadająca w ucho. I okazało się, że piosenka ta stała się nieoficjalnym hymnem podziemia i harcerstwa w Warszawie. Śpiewały ją oddziały powstańcze i partyzanckie. Była drukowana w „Barykadzie”, w „Dzieniku Dziecięcym”, „Z pierwszej linii frontu” w czasie Powstania Warszawskiego. „Smutna rzeka” trafiła nawet do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu (dzięki przywiezionym tam dziewczętom po upadku Powstania Warszawskiego). Powstało też kilka wierszy – modlitw za brata Dana i ukochanego Stacha.

W połowie lipca 1944 r. mimo próśb rodziców, których bardzo kochała, z bezpiecznego Krakowa przyjechała do Warszawy. „Danuta” przed wybuchem Powstania Warszawskiego miała kłopoty z sercem, była mizerna, gorączkowała po niewyleczonej grypie i miała jakiś przepraszający uśmiech, który bliskich niepokoił. Była pewna, tak jak większość mieszkańców, że wybuchnie Powstanie. Czekała i prawdopodobnie czuła, że będzie to Jej „ostatni lot”. Napisała wiersz, który odzwierciedlił Jej myśli:

Chryste Panie z przydrożnych połamanych krzyży
Daj nam, Chryste przydrożny, silną wolę życia!
I daj nam śmierć żołnierską – jeśli umrzeć trzeba.
Poprzez ciemność i burze daj nam iść najprościej
Drogą do nowej Polski, drogą do wolności.

Zgłosiła się jako sanitariuszka do 7 Pułku Ułanów Lubelskich, Dywizjonu AK „Jeleń”, pluton 1108. Przez cały okres okupacji pod Pomnikiem Syreny, w każde wielkie święto narodowe, młodzież składała wiązanki kwiatów, a 31 lipca 1944 r. pojawił się na cokole napis „Hej chłopcy, bagnet na broń!” jako wezwanie do boju.

1 sierpnia o godz. 17-tej, w godz. „W” wybuchło Powstanie. Jej pluton miał zdobyć z rąk Niemców redakcję i drukarnię „Nowego Kuriera Warszawskiego” – niemieckiego szmatławca, od strony ul. Polnej, blisko Pl. Unii Lubelskiej. W czasie ostrych walk udało się Jej opatrzyć ranę na głowie kaprala podch. Zygmunta Gebethnera ps. „Zygmuntowskiego” i rannego w płuco por. Władysława Kocha ps. „Mistrz”, a gdy starała się dotrzeć do trzeciego rannego – niemiecki strzelec wyborowy z dachu Straży Pożarnej celnie do Niej strzelił. Dostała 3 kule w płuco. Koledzy próbowali do Niej się dostać, ale był bardzo silny ostrzał. Pospieszyli mimo to z pomocą: przyjaciółka Janka Krassowska ps. „Jagienka” i kapral Zbigniew Wrześniowski ps. „Wrzos”. Przytomna, świadoma zagrożenia, prosiła „Odejdźcie, odsuńcie się, zostawcie mnie”. Chcieli ściągnąć Ją z linii ostrzału, by móc udzielić Jej natychmiastowej pomocy i „Wrzos” wtedy stracił życie. Gdy przyszedł rozkaz wycofania się plutonu, Krystyna została wśród słoneczników, które tam rosły przy Polnej, a Jej przyjaciółka „Jagienka” przeżyła tragiczną chwilę, gdy musiała zostawić Krystynę i odejść do następnej akcji. O 21 było bezpiecznie i patrol zabrał Ją do punktu sanitarnego przy Polnej 34, powiedziała jak się nazywa i poddano ją operacji, ale mimo wysiłków lekarzy zmarła 2. sierpnia, w nocy. Tymczasowo pochowano Ją na podwórku ul. Polnej 36.

Pierwszą oficjalną informację o śmierci „Danuty” zamieszczono w powstańczym piśmie „Barykada” nr 2, w formie nekrologu 13 sierpnia 1944 r.:

Poległym Cześć i Niech Wam Drogie Dzieci Warszawy
Ta Ziemia, o której wolność walczyliście,
Lekka będzie

9 kwietnia 1945 r. odbyła się ekshumacja, przeniesienie ciała do kościoła Zbawiciela, Msza Św. żałobna, następnie pogrzeb na Cmentarzu Służewskim, przy kościele Św. Katarzyny.

Została pośmiertnie odznaczona za całokształt wyróżniającej służby konspiracyjnej i poświęcenia w walkach w okresie okupacji i Powstania Warszawskiego:

  • Medalem Wojska;
  • Krzyżem Walecznych;
  • Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami;
  • Krzyżem Armii Krajowej.

Matka Krystyny w swoich wspomnieniach napisała: „Dookoła Pomnika Syreny Warszawskiej – do którego pozowała  moja córka  Krystyna – narosło z czasem wiele legend. Wiążą one, a nawet utożsamiają Krystynę z Syreną, nadając prawdziwej Krystynie postawę monumentalną i bohaterską. Krystyna prawdziwa nigdy nie pragnęła być bohaterką, nigdy nie marzyła o sławie w jakiejkolwiek postaci. Pragnęła jedynie być we wszystkim sobą i wyśpiewać siebie – od źródeł, od korzeni, dając ludziom prawdziwe piękno, a cierpiącym ukojenie”. Matka cieszyła się, że Krystyna właśnie tak zginęła – niosąc pomoc innym.

Po Krystynie ps. „Danuta” został Pomnik Syreny, ozdoba i herb Warszawy, trochę osobistych pamiątek Jej i rodzinnych, także sporo dokumentów i zdjęć. Są też dwa tomiki wydane drukiem: „Smutna rzeka” w 1964 r, przez Koło Byłych Żołnierzy AK w Londynie oraz „Wiersze” w 1978 r. przez PIW w Warszawie, zachował się też bogaty zbiór wierszy – rękopisy i kopie. Ukazała się też w 1994 r. biograficzna książka Marii Marzeny Grochowskiej i Bohdana Grzymały-Siedleckiego o Niej „Krystyna Krahelska. Obudźmy jej zamilkły śpiew”, także są wędrujące po szkołach 2 duże wystawy Jej poświęcone, które były prezentowane w wielu  miejscach: w kraju oraz za granicą i są oglądane na życzenie placówek oświatowych oraz przez kilka miesięcy w Instytucie Kresowym w Warszawie razem z prelekcjami, które cieszyły się dużym zainteresowaniem osobą Krystyny. Wiersze i piosenki Krystyny śpiewa teraz z wielkim powodzeniem Aga Zaryan z okazji rocznic Powstania Warszawskiego. Także są śpiewane i nagrane na Jej płytach i różnych innych zespołów muzycznych, dostępne w sprzedaży jako piosenki żołnierskie i patriotyczne.

Zwracam się też, przy tej okazji, do wszystkich osób, które widziały montowanie pomnika Syreny, pamiętają kiedy on stanął, lub posiadają wycinki prasowe, czy inną dokumentację dotyczącą postawienia pomnika o udostępnienie mi ich lub odbitek ksero, ponieważ nie udało mi się dotąd, pomimo starań, ustalić faktycznego terminu, kiedy to się stało. Za wszystkie otrzymane materiały będę bardzo wdzięczna, a wypożyczone na pewno oddam szybko.

Prezes Honorowy
Towarzystwa Przyjaciół Warszawy
Maria Marzena Grochowska