Mikołaj (Zdzisław) Gigier walczy o zdrowie

Opublikowano

Mikołaj, bo tego imienia używa, od najmłodszych lat próbował sił w każdej dziedzinie sportowej, jaka była dla niego dostępna. Uwielbiał rywalizację i nawet jeśli przegrywał, trenował usilnie, aby w kolejnej rozgrywce rywala pokonać. Musiał być najlepszy i zawsze w swojej najwyższej formie. Jeżdżąc na rolkach lub łyżwach i wykonując różne triki, często słyszał słowa uznania od dużo młodszych pasjonatów sportu. Uwielbiał grać w tenisa, nawet zerwanie dwóch ścięgien w prawym barku nie przerwało pasma amatorskich osiągnięć na korcie. Ten niespokojny duch kompletnie miękł przy zwierzętach, a jego serce zamieniało się w ciepły budyń, gdy czas spędzał ze swoją ukochaną suczką Raxią. Nie mogąc zazwyczaj usiedzieć w jednym miejscu przez 5 minut, z Raxią spędzał godziny w fotelu, jeśli usnęła mu na kolanach. Dbał też o relacje z najbliższymi - rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Chętnie pracował przy różnych projektach społecznych będąc członkiem oddziału KORT Towarzystwa Przyjaciół Warszawy.

Dopiero spokojna marcowa niedziela przyniosła tragiczną zmianę w jego życiu. Udar krwotoczny był na tyle rozległy, że lekarze, mimo udzielonej natychmiastowej pomocy, dawali tylko nikłą szansę przeżycia. Zwłaszcza, że po tygodniu opieki szpitalnej jego stan się pogorszył. Każdy kolejny dzień dawał jednak coraz większą nadzieję. Diagnoza była jednoznaczna - porażeniu uległa lewa strona ciała, oprócz kończyny dolnej, którą będzie można uruchomić. Po 7 tygodniach od udaru został przetransportowany do szpitala rehabilitacyjnego w Konstancinie. 12 tygodni rehabilitacji w ramach NFZ okazało się wystarczające jedynie do przywrócenia władzy prawej stronie ciała. Od sierpnia br. Mikołaj przebywa na oddziale rehabilitacyjnym w ramach kontraktu komercyjnego, co wiąże się z kosztem 10 tysięcy miesięcznie. Dzisiaj potrafi poruszyć stopą i podnieść lewą nogę ale tylko bezpośrednio po zajęciach rehabilitacyjnych. Coraz wyraźniej też mówi, chociaż stracił orientację w zakresie upływającego czasu. Nie wiemy ile jeszcze potrwa leczenie prowadzące do samodzielnego siadania i chodzenia, ale będą to na pewno długie miesiące a nawet lata. Koszty zabiegów znacznie przerastają możliwości jego bliskich, stąd prośba o wsparcie. Mikołaj nie poddawał się nigdy i wiemy, że będzie walczył do końca.

Zeskanuj kod QR aparatem telefonu lub wejdź pod adres https://zrzutka.pl/2g58ds

Wróć